niedziela, 5 marca 2017

Rozdział 10 - Więc nie myśl nawet przez sekundę, że jesteś niezastąpiony


- Cześć tatusiu! - Rudowłosa dziewczyna rzuciła się ojcu na szyję, gdy zastała pod szkołą jego samochód. 
- Cześć księżniczko - objął ją i mocno przytulił. - Gotowa na weekend w mieszkaniu swojego staruszka. 
- Pewnie! - odparła z uśmiechem i wrzuciła do bagażnika swoją torbę z rzeczami, którą miała od rana ze sobą. - Tęsknię za tobą tato - kolejny raz się do niego przytuliła. 
- Ja za tobą też - wyszeptał w jej włosy. - Obiecuję, że będziemy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu. 
Mark miał ogromne wyrzuty sumienia, że tak mało czasu spędzał z córką. Jednak była żona wcale mu tego nie ułatwiała. Ostatnio wykłócał się z nią o częstsze spotkania z Laylą. Nie byli małżeństwem, ale to dalej było jego dziecko. Jego mała kruszynka, którą kochał całym sercem. Dlatego chciał, żeby rozwijała swoją pasję. Wiedział, że jest w tym piekielnie dobra. A na dodatek mądra i piękna. Otworzył jej drzwi, a potem zajął miejsce za kierownicą. 
- I co tam w domu? - spytał jak zawsze, gdy tylko ją widział. 
- Dobrze. Mama i David oraz Emily mają jechać do jego rodziców. Też dostałam zaproszenie, ale jakoś głupio mi tam jeździć - wzruszyła ramionami. - Dobrze, że mogę zostać u ciebie tato. 
- Zawsze możesz do mnie przychodzić. Kiedy tylko będziesz miała na to ochotę. Klucze masz, prawda? 
- Mam - pokiwała głową. 
- No więc właśnie. - uśmiechając się radośnie Mark kątem oka zerknął na córkę - A co słychać u Ciebie? Postanowiłaś już coś w sprawie swojej sportowej przyszłości?
- Jason bardzo chce, żebyśmy wystartowali w turnieju za dwa tygodnie, ale potrzebne jest wpisowe. A mama się uparła, że mi nie da żadnych pieniędzy. Nawet kieszonkowe mi wstrzymała z tego powodu - westchnęła. - Tato, czy ja zmarnuje sobie przez łyżwiarstwo życie? 
- A czy kiedykolwiek czułaś, że przez łyżwiarstwo coś tracisz? 
- Nigdy. Od kiedy pierwszy raz zabrałeś mnie z mamą na lodowisko czułam, że to moje życie. 
- I takim oto sposobem sama odpowiedziałaś sobie na zadane wcześniej pytanie. - nie odrywając wzroku od jezdni mężczyzna uśmiechnął się szeroko - A o pieniądze się nie martw. Jeśli tylko z Jasonem postanowicie wystąpić na turnieju, pokryje wszelkie koszta.
- Naprawdę tato? - spytała zaskoczona. 
- Naprawdę, naprawdę. Nie martw się o to.
- Dziękuję - uśmiechnęła się z wdzięcznością. - To dziwne, że ty i David popieracie moją pasję, a tylko mama jest przeciwna. 
- Martwi się o Ciebie i nie chce byś zawaliła przez to naukę. Ale nie zawalisz, prawda? Ufam ci i wiem, że mnie nie zawiedziesz.
- Nie zawalę tato - obiecała. - Wiem, że teraz bez wykształcenia w razie kontuzji nie będę miała niczego, ale chcę spróbować. Zobaczyć, czy jesteśmy tak dobrzy jak wszyscy nam to mówią. Ja i Jason doskonale się rozumiemy. Znamy się. 
- A więc ode  mnie masz zielone światło. Będę Cię wspierał w każdej Twojej decyzji, kochanie.
- Dziękuję tato - powiedziała, gdy wysiedli pod budynkiem, gdzie mieszkał Mark. - Jesteś najlepszy na świecie - ponownie się do niego przytuliła. 
- Bo mam najlepszą córkę na świecie. - śmiejąc się głośno brunet odwzajemnił gest
- Wiadomo - mrugnęła do niego, gdy wchodzili po schodach. Zawsze dobrze czuła się u ojca. Lubiła rodzinę, którą mama stworzyła z Davidem. Nie miała nic ani do niego ani do Emily. W zasadzie blondynka była jej przyjaciółką, prawdziwą siostrą. - Zamawiamy coś do jedzenia? 
- Możemy, ale możemy również coś razem upichcić. Gdzieś czytałam, że to świetna okazja na zacieśnianie stosunków ojca z córką. - otwierając przed córką drzwi puścił ją do środka 
- Jestem za - pokiwała głową. - Wiesz, że nie traktuję Davida jak ojca, prawda? Ty nim jesteś. I nikt tego nie zmieni - uśmiechnęła się do niego. 
- Wiem, kochanie. - delikatnie musnął swoimi wargami jej odsłonięte czoło - Doskonale o tym wiem. I wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć? 
- Wiem i w sumie to… ostatnio byłam na… no chyba to była randka - powiedziała i lekko zarumieniła się. 
- Tak? - Mark spojrzał na córkę uważnie - Co to za chłopak? Jak ma na imię? Chodzi do twojej szkoły? Kim są jego rodzice? - strzelając pytaniami jak z karabiny mężczyzna nawet na chwilę nie spuszczał z dziewczyny wzroku
- Tato, wyluzuj - zaśmiała się lekko. - Wiem, że zadawanie pytań to twój zawód, ale ja nie jestem o nic oskarżona. 
- A ja chcę się tylko upewnić, że nic ci nie grozi ze strony tego chłopaka. Jeśli cię skrzywdzi to przysięgam, że tak go urządze, że popamięt mnie do końca swoich dni! 
- Ma na imię Trevor. Chodzi z Emily na fizykę. Trenuje tenis i nawet weźmie udział w Wielkim -Szlemie, cokolwiek to jest - przewróciła oczami. - A jego ojcem jest ten polityk Montgomery. 
- A na tej “chyba randce” - Mark wyraźnie zaakcentował ostatnie słowa - było całkiem znośnie?
- Byliśmy w kinie. Na komedii romantycznej, a potem odwiózł mnie pod dom i odprowadził pod same drzwi. Czy to zadowala prawnika Marka McAdamsa? 
- Wiesz… a czy ten cały Trevor… - mężczyzna lekko się zarumienił, nie był przygotowany na rozmowę z nastoletnią córką na takie tematy - … czy w tym kinie, albo pod domem on w żaden sposób nie próbował naruszyć twojej nietykalności cielesnej?
- Tato… - jęknęła zażenowana. 
- Ja się tylko pytam. To tylko pytanie, kochanie.
- Nic nie próbował. Udostępnił mi tylko swoje ramię i pożyczył marynarkę, bo było zimno. 
- Wychodzi na to, że całkiem kulturalny chłopak z tego Trevora. - uśmiechając się mężczyzna puścił do córki oczko - Taki dobry materiał na przyszłego zięcia.
- Nie zapędzaj się - mruknęła do ojca. - To tylko kolega. Zresztą kumpluje się z tym kretynem - Zackiem, chłopakiem Emily. A to jest dość poważny minus. 
- Mam nadzieję, że nie będzie brał z kolegi przykladu, bo w przeciwnym razie naprawdę się z nim policzę. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek skrzywdził moją ukochaną księżniczkę. 
- Raczej jest roz… Oja! - przerwała w połowie zdania. - Kupiłeś moje ulubione ciastka! Ale czad! - zawołała i od razu otworzyła paczkę. 
- Czasem mam wrażenie, że czas zatrzymał się  w miejscu i nadal masz osiem lat - śmiejąc się mężczyzna z czułością spojrzał na córkę - I czasem mam ogromną ochotę, żeby tak właśnie było i żebyś zamiast chłopakami interesowała się ciastkami…
- Ja się nim wcale nie interesuje - odpowiedziała i zaczęła jeść pierwszą słodkość. - To on mnie zaprosił do kina. No, ale z ciastkami od tatusia przegra zawsze. 
- Powiedzmy sobie szczerze, z takim tatusiem to każdy przegrywa w przedbiegach, moja droga! 
- Oczywiście, że tak! - pokiwała głową. - Mogę z tobą zamieszkać tato? - Dziewczyna nagle stała się poważna. Od dawna chciała z nim o tym porozmawiać. Czuła, że ona i matka muszą od siebie odpocząć. Ciągłe awantury nie poprawiały atmosfery w domu, a na dodatek raniły Emily i Davida. Layla, nigdy nie uważała, że to wina Davida, że jej rodzice nie są razem, ale nie mogła go polubić w taki sposób w jaki chciała jej mama. 
Mark momentalnie spoważniał. Oczywiście, że dla niego nie byłoby problemem, aby Layla z nim zamieszkała. Miał bardzo dużo zaległego urlopu, który w końcu mógłby wykorzystać, aby pobyć sam na sam z córka. Najchętniej jeszcze dzisiaj pojechałby do byłej żony po rzeczy swojej córki, ale z drugiej strony wiedział, że nie mógł tak postąpić. Chciał być fair w stosunku do wszystkich - Layly, Monicy i siebie.
- Wiesz, że gdyby to ode mnie zależało już dawno byś ze mną mieszkała. Ale obiecuję Ci, że po porozmawiam z mamą i zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby przystałą na tę propozycję, zgoda? 
- Zgoda - pokiwała głową. - To nie tak, że mama jest zła. Ona po prostu mnie nie rozumie. Nie mówię, że przestałam być jej córką, bo ma nową rodzinę, ale chyba potrzebujemy odpocząć od siebie. A u ciebie też mam swój pokój i miejsce do spania - uśmiechnęła się lekko. Chociaż nie przyznała się nikomu to rozwód rodziców mimo upływu dziesięciu lat dalej był dla niej ogromnym przeżyciem. 
- Zobaczymy co da się zrobić w tej sprawie. Obiecuję ci to.
- Dziękuję - pozwoliła się przytulić. Tata dawał jej ogromne wsparcie. Chociaż nie chciała żeby był sam to cieszyła się, że nie ma nikogo, że nie musiała walczyć o jego uwagę. W jego mieszkaniu znowu czuła się małą dziewczynką, taką jak była kiedyś, gdy zabierał ją na weekend do siebie. Wspólne zabawy, oglądanie telewizji, posiłki czy czytanie bajki na dobranoc. Z tym się jej kojarzył i tym dla niej był. Opoką. Dla niego była ukochaną córką, a on dla niej mimo wszystko najważniejszym mężczyzną na świecie. 

Kilka dni później
Opierając się ramieniem o framugę Emily westchnęła głośno. Nie wierzyła w to co właśnie się działo. Była przekonana, że Layla bardzo dobrze czuje się w domu, który wszyscy razem stworzyli. Co prawda ostatnio bardzo często dochodziło między rudowłosą a jej matką dochodziło do kłótni, ale blodnynka nigdy nie sądziła, że to jej przyrodnia siostra zdecyduje się na wyprowadzkę. 
- Czuję się jakbyś wyprowadzała się na zawsze. - krzyżując ręce na piersi dziewczyna uważnie spojrzała na Laylę, jednocześnie ignorując wibracje swojego telefonu w kieszeni spodni - Ale nie wyprowadzasz się na zawsze, prawda?
- Nie - odpowiedziała rudowłosa. - To tylko miesiąc. Tata bierze cały miesiąc urlopu. Dasz wiarę? 
- Twój tata to spoko gość. - uśmiechając się niepewnie Emily podeszła bliżej i zajęła miejsce na łóżku - Ten miesiąc będzie dla mnie prawie jak wieczność. Wiesz jak będzie mi brakować naszych środowych wieczorów filmowych i ploteczek przed snem. 
- Możemy rozmawiać przez telefon. - Layla próbowała pocieszyć blondynkę. - Tylko ja i mama… No my musimy odpocząć od siebie. Tata wpłacił wpisowe na turniej. Przyjdziesz prawda? Oczywiście David też jest zaproszony. 
- Pewnie, że będziemy! Nawet nie ma mowy, żebyśmy to opuścili! A spróbuj mi tylko nie wygrać to cię normalnie wydziedziczę - irytujące brzęczenie telefonu zaczynałą ją wkurzać, doskonale wiedziała, kto ją tak niepokoi i dlatego nie miała najmniejszej ochoty odbierać - Obiecuję! 
- Super - uśmiechnęła się. - Matko, czy ten dupek nie może dać ci spokoju nawet, kiedy rozmawiasz ze mną? - spytała lekko zirytowana Layla. - No i wiesz Emily, opiekuj się naszą mamą - poprosiła rudowłosa. Nigdy nie czuła się zazdrosna o Monicę i o to, że córka Davida w jakiś sposób tak jest przez nią traktowana. Dla Layli to już nie była tylko jej mama, ale ich wspólna. 
- Będę najlepiej jak tylko potrafię! - obiecała dziewczyna - A teraz przepraszam, ale zobaczę o co chodzi bo inaczej mi nie da spokoju. - sięgając po swoją komórkę blondynka głośno westchnęła - Wiesz, jeszcze nikomu tego nie mówiłam, ale chcę zerwać z Zackiem i zrobię to jutro, jeszcze przed zajęciami. 
Spoglądając na wyświetlacz Emily tylko utwierdziła się w fakcie, że dobrze robi kończąc ten związek. Kilka nieodebranych połączeń i kilkadziesiąt SMS-ów, wszystko od jej jeszcze chłopaka i wszystkie o podobnej treści. Żadnej troski i zaniepokojenia brakiem jej “obecności”, jedynie ciągłe wyrzuty.
“Dlaczego do jasnej cholery nie odbierasz?! Łaskawie mogłabyś uraczyć mnie chwilą uwagi, jesteś w końcu MOJĄ dziewczyną!”
Po raz kolejny została potraktowana jak rzecz, jego rzecz. Żadnych wyższych uczuć, najlepiej, żeby blondyka była na każde najmniejsze skinienie chłopaka. 
“Mówiłam Ci przecież, że Layla dzisiaj się wyprowadza do ojca i że będę jej pomagać przy pakowaniu. Zadzwoniłabym, gdybyśmy skończyły”
“Oczywiście, bo to, że ona zmienia lokum z powodu jakiegoś kaprysu to dla ciebie powód, żeby mnie olewać. Daj spokój. Jakoś w szkole potrafisz z nią cały dzień nie rozmawiać, a ona jest po prostu nudna”
- W końcu zmądrzała! - Rudowłosa wyrzuciła dłonie w górę. - To twoja najlepsza decyzja od kiedy z nim jesteś. 
- Ostatnio Zac przechodzi samego siebie w byciu idiotą, naprawdę. - Emily teatralnie przewróciła oczami jednocześnie odpisując chłopakowi - Już od pewnego czasu się z tym zamiarem zbierałam, ale jakoś rezygnowałam. Jutro doprowadzę sprawę do końca. 
“Dobrze, że ty jak zwykle uroczy i zabawny. Jakbyś zapomniał to moja siostra i nie pozwalam Ci jej obrażać. Ani teraz, ani nigdy!”
“Nie zabronisz mi tak o niej mówić. A ona nie powinna być ważniejsza niż ja! To nawet nie jest twoja rodzona siostra.” 
- Montgomery mówi dokładnie to samo - mruknęła pod nosem Layla. - Na twoim miejscu zakończyła bym to teraz, bo w szkole zacznie znowu mącić. 
- Nie chciałam robić tego przez głupiego SMS-a, ale jeszcze trochę mnie podenerwuje, a naprawdę to zrobię. 
Emily wychodziła z założenia, że każdy zasługuje na rozmowę i wytłumaczenie. Dlatego też mimo, że zerwanie byłoby o wiele łatwiejsze przez telefon, chciała powiedzieć to Zacowi prosto w oczy, najlepiej jeszcze przy jego wszystkich kolegach, ale z drugiej strony czytając ostatniego smsa od bruneta czuła się jak tykająca bomba, która w każdej chwili mogła wybuchnąć.
“Mówiłam ci to już wielokrotnie i powtórzę jeszcze raz - Layla jest moją SIOSTRĄ! I nie życzę sobie byś ją kiedykolwiek obrażał. Ale jeśli tak bardzo ci to przeszkadza to w takim razie Ty możesz zaraz przestać być moim chłopakiem!”
Sama nie wierzyła, że wysłała Zacowi taką wiadomość. Takie zachowanie gryzło się z jej postanowieniem, ale emocje wzięły nad nią górę. 
- Co ty w nim widziałaś? Nawet mój ojciec go nie lubi - stwierdziła młodsza z dziewczyn, gdy przeglądała książki do czytania. 
“Nie bądź śmieszna. Jesteśmy razem i to się nie zmieni. Po prostu ona nie może być ważniejsza niż ja! To jestem twoim facetem!” 
- Sama coraz częściej zadaje sobie te pytanie. - place dziewczyny z zawrotną wręcz prędkością wystuikwały na ekranie telefonu odpowiedź - I masz rację, lepiej odwalić gangrenę szybko i za jednym zamachem.
“To ty jesteś śmieszny. Layla zawsze będzie ważniejsza od ciebie, a w tym momencie ty jesteś dla mnie na przegranej pozycji. To koniec Zac, nie mam siły udawać, że jest dobrze. Nic nas nie łączy i nigdy nie będzie łączyć.”
“Co?! Nie masz prawa ze mną zerwać! Beze mnie jesteś nikim w tej szkole! Jeszcze będziesz mnie błagać o powrót! Na twoje miejsce jest kilka innych!” 
“Pierdol się, Quatrin!”
Nie czekając na żadną odpowiedź ze strony bruneta, dziewczyna wyłączyła telefon. Uśmiechając się do siostry wzięła głęboki oddech.
- Wreszcie jestem wolna, koniec z Zackiem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz