niedziela, 12 lutego 2017

Rozdział 7 - Ogień rozpala me serce doznawszy miłosnej zagrywki


Beznamiętnie mieszając łyżeczką w swoim jogurcie Emily starała się za mocno nie irytować na swojego chłopaka. Zac, będąc w otoczeniu kolegów, był w swoim żywiole. Z nieukrywaną satysfakcją opowiadał o kolejnych sukcesach w szkolnej drużynie. Blondynka z małym przerażeniem dochodziła do wniosku, że chłopak coraz bardziej działał jej na nerwy. Sama dokładnie już nie wiedziała czy Zac zawsze był taki, czy dopiero teraz zaczął przechodzić jakąś metamorfozę, która zdecydowanie szła w złym kierunku. Kiedyś nie wyobrażała sobie dnia bez chociażby krótkiej chwili z brunetem, a teraz łapała się na tym, że specjalnie popołudniami wymyślała sobie różne zajęcia tylko po to, żeby nie musieć wychodzić nigdzie ze swoim chłopakiem. Męczyła się w tym związku i chyba w niedługiej przyszłości będzie musiała to zakończyć.
Udając, że słucha Quatrina blondynka spojrzała na nowego chłopaka, który właśnie z tacą pełną jedzenia szukał sobie jakiegoś wolnego miejsca w szkolnej stołówce. Intrygował ją. Odkąd po raz pierwszy go zobaczyła była święcie przekonana, że to kolejny pseudo-twardziel - bezczelny. nieokrzesany i głupi, a tymczasem podczas ostatniej lekcji historii bardzo pozytywnie ją zaskoczył. Nie sądziła, że Brad ma jakąkolwiek wiedzę, nie licząc sportowych ciekawostek, a okazało się, że z historii był naprawdę dobry. Poza tym był przystojny i chyba sam nie zauważył tych nieśmiałyzych, dziewczęcych spojrzeń w jego kierunku.
- Brad! - głośny krzyk tuż nad jej uchem wyrwał ją z rozmyślań - Chodź do nas! Mamy wolne miejsce!
- Wy się znacie? - spytała zdziwiona ukradkiem śledząc ruch bruneta w stronę ich stolika
- Poznaliśmy się kilka dni temu. - Quatrin wzruszył ramionami - Całkiem spoko gość.
- Cześć wszystkim.- podchodząc do stolik chłopak spojrzał na wszystkich, na chwilę dłużej zawieszając swój wzrok na blondynce, dziewczyna dostrzegła w jego mimice minimalny grymas - Dzięki, że miejsce, patrzę, że znalezienie skrawka stołu dla siebie, graniczy w tej szkole z cudem.
- Już nie musisz się o to martwić. Od dzisiaj siedzisz z nami, tego stolika nikt nigdy nie rusza. - Zac zaśmiał się głośno - Wiedzą, że ten stół jest dla ludzi wyjątkowych, takich jak my. Chłopaków już znasz, ale poznaj jeszcze Emily, moją dziewczynę - Quatrin objął wątłe ciało dziewczyny swoim ramieniem i przyciągając ją do siebie złożył pocałunek na jej policzku
Znowu to zrobił. Traktował ją jak swoją własność, jak przyjemny dla oka okaz i na każdym kroku, swoim zachowaniem, pokazywał jej jak i otoczeniu, że jako jedyny ma do niej prawo.
- Zapominasz jeszcze o mnie, Trevor Montgomery - wysoki, postawny chłopak wyciągnął w jego stronę dłoń - Witaj w paczce, Brad. My tylko wyglądamy na groźnych, ale w rzeczywistości wszyscy nas lubią.
- Udają, tylko. - blondynka teatralnie przewróciła oczami uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła prawą dłoń w jego stronę  - Emily, chodzimy razem na historię.
- Tak, wiem. - zawahał się przez krótką chwilę, jednak w końcu podał jej swoją rękę
Miał zadziwiająco delikatny uścisk, a kiedy ich palce na kilka sekund się spotkały, blondynka poczuła przyjemne mrowienie w okolicach brzucha.
- Jest jeszcze jedna dziewczyna z nami. Emily nie jest rodzynkiem. -  Trevor posuwając się w bok zrobił Bradowi miejsce obok siebie - Jenny, poznasz ją na następnej przerwie i coś mi się kolega wydaje, że jak Cię pozna to tak łatwo ci nie odpuści, przystojniaczku. - jego śmiech rozniósł się echem po stołówce.
Mimo, że zagadywał rozmową nowo poznanego kolegę to jednak dyskretnie rozglądał się po szkolnej stołówce. Liczył, że w tłumie tych wszystkich dzieciaków odnajdzie rudowłosą siostrę Emily. Od ich pierwszego spotkania próbował ją spotkać na szkolnym korytarzu, ale Layla albo skutecznie go unikała albo on po prostu nie miał szczęścia do tego aby ją znaleźć. Chciał ją bliżej poznać. Była taka inna od tego tłumu, który go otaczał. Miała pasję, gdy mówiła o łyżwiarstwie figurowym jej oczy świeciły niczym dwa diamenty. W końcu ją dostrzegł. Siedziała przy stoliku pod ścianę z jakąś brunetką w okularach. Uśmiechała się i pakowała swoją torebkę i potem wstała by razem z koleżanką opuścić pomieszczenie. Postanowił skorzystać z okazji i zagadać z nią. Wiedział, że potem znowu minie kilka dni nim na nią wpadnie. Emily nie chciał o nią wypytywać.
- Ja spadam. Muszę jeszcze zajrzeć do szafki przed fizyką - powiedział Trevor i wstał z krzesełka.
- Od kiedy ty taki pilny uczeń? Może odłóż rakietę od tenisa i włóż okularki kujonki - powiedział sarkastycznie Zac.
- Pieprz się - warknął w jego stronę i posłał mu ostre spojrzenie.
Montgomery poszedł w kierunku wyjścia, gdzie przed chwilą zniknęła rudowłosa dziewczyna. Nie tylko Emily Zac działał na nerwy. Trevora też coraz bardziej irytował. Najchętniej zamknąłby ten jego cwaniaczkowaty dziób pięścią, ale nie zamierzał z jego powodu zrujnować sobie kariery. Idąc korytarzem i mijając uczniów wypatrywał Layli. W końcu zastał ją stojącą przy szafce. Chowała jakieś książki ze swojej torby, gdy łokciem potrąciła ją jakaś dziewczyna. McAdams pokręciła tylko głową na głupi śmiech nieznajomej i zaczęła zbierać swoje rzeczy, które jej wypadły. Trevor od razu podbiegł do najbliżej jego leżącego pudełeczka i podniósł je. Podszedł do Layli i z uśmiechem podał dziewczynie zgubę.
- To chyba twoje - powiedział.
- Dzięki. To pióro od taty. Wiele dla mnie znaczy - powiedziała z uśmiechem i schowała etui do torby.
- To dobrze, że nie poleciało dalej.
Przyjaciółka Layli patrzyła na scenę z szeroko otworzonymi oczami. Stella nie wierzyła w to co widzi, a przede wszystkim nie miała pojęcia skąd rudowłosa zna tego Trevora. Przecież większość dziewczyn w szkole dałaby się pociąć za to by posłał do nich chociaż nikły uśmiech, a on z nią rozmawiał. Layla za to wydawała się wcale nie być skrępowana, że szkolny przystojniak właśnie na nią zwrócił uwagę. Stella wiedziała, że dziewczyny za nim mdleją, ale że on ma poukładane w głowie i nie leci na każdą, gdy się z kimś wiązał to było to prawdziwe i szczere.
- Dokładnie - pokiwała głową.
- Co teraz masz za lekcję? - spytał, chcąc przedłużyć moment rozmowy z dziewczyną.
- Matmę - westchnęła.
- Chyba za nią nie przepadasz, co? - spytał ze śmiechem widząc jej minę.
- Nie bardzo. Nie wszystko rozumiem, ale tata sporo rzeczy mi tłumaczy, więc jakoś sobie z nią daję radę.
- Jakby coś to mogę zaoferować też swoją pomoc.
- Ty? - spytała zaskoczona Layla.
- Tak - pokiwał głową. - Nie chcę się chwalić, ale jestem całkiem niezły.
- Może kiedyś skorzystam - powiedziała zamyślona.
- Muszę iść, bo zaraz mam fizykę, ale może jutro przysiądę się do ciebie na przerwie w stołówce, co?
- Jeśli tylko chcesz - wzruszyła ramionami. - Wiem, że siedzisz z tym półgłówkiem Zackiem, a on nie lubi jak ktoś go zostawia.
- Będzie musiał to przeżyć. Więc do jutra - uśmiechnął się do niej i pobiegł w zupełnie innym kierunku.
- Co… On... Ty… - Stella próbowała zebrać słowa w zdanie.
- Oddychaj - doradziła jej Layla i zamknęła szafkę.
- To był ten Montgomery?
- Ja innego nie znam.
- I ty mówisz to tak spokojnie?!
- Uspokój się! To tylko Trevor, nie ma co się spinać - powiedziała Layla.
- Połowa dziewczyn dałaby się pociąć za taką rozmowę, a ty tylko wzruszasz ramionami? - Nie dowierzała Stella.
- Widocznie nie należę do tej połowy. Poznałam go jak przyszedł robić do Emily projekt na fizykę.
- Jesteś nienormalna.
- Żebyś ty mi to pierwsza mówiła… - zaśmiała się McAdams.
Layla, tak naprawdę bardzo dobrze trzymała emocje na wodzy. Nie chciała sobie nic obiecywać po tej rozmowie. Polubiła go od razu i nawet się jej spodobał, ale nie chciała robić sobie nadziei na cokolwiek więcej. W końcu należał do paczki Zacka, a to nie wróżyło niczego dobrego. Nie chciała dać się wciągnąć w to denne towarzystwo. Chociaż sam Trevor wydawał się zupełnie innym niż jego koledzy, a przynajmniej odnosiło się wrażenie, że ma w głowie mózg i od czasu do czasu go używa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz